

Bo e-commerce to relacja, nie tylko koszyk i checkout
Na papierze wszystko się zgadza. Masz świetny produkt, piękny sklep, dobrze ustawione kampanie. A jednak coś nie klika. Klienci wchodzą, przeglądają, czasem kupią – ale rzadko wracają. Niby nie narzekają, ale też nie mówią „wow”. Coś nie styka. I bardzo możliwe, że tym „czymś” jest brak… empatii.
Empatia to słowo, które rzadko pojawia się w rozmowach o e-commerce. Zdecydowanie za rzadko. Bo jeśli potraktujesz swój sklep jak maszynę do konwersji, a nie miejsce spotkania z drugim człowiekiem – to niech Cię nie dziwi, że ludzie z niego szybko uciekają.
Nie chodzi o to, żeby pisać „kochamy naszych klientów” w stopce albo rozdawać rabaty z uśmiechem. Chodzi o coś znacznie głębszego: świadomość, że po drugiej stronie ekranu jest człowiek, a nie „użytkownik”. Że ktoś, kto klika w Twój produkt, może właśnie robi to z telefonu w tramwaju, na szybko między jednym spotkaniem a drugim. Że może kupuje prezent dla kogoś bliskiego. Albo że to jego pierwsze zakupy online. Albo że miał już 3 złe doświadczenia i teraz po prostu szuka marki, której może zaufać.
Empatia w sklepie internetowym to umiejętność zobaczenia tego kontekstu – i zbudowania doświadczenia, które go uwzględnia. Od pierwszego kliknięcia po otwarcie paczki.
Najłatwiej (i najtaniej) zacząć od słów. Bo to właśnie słowa budują pierwsze wrażenie. I to one decydują, czy ktoś poczuje się zaproszony – czy od razu zamknie kartę.
Spójrz na swój opis produktu. Czy brzmi jak rozmowa z żywym człowiekiem, czy jak kopia katalogu B2B z 2013? Zamiast rzucać „wysoka jakość materiałów i nowoczesna forma”, spróbuj powiedzieć, co ten produkt zmienia w codzienności. Co daje. W jakiej sytuacji się przydaje. Pokaż, że rozumiesz, do kogo mówisz. Nie musisz nikogo czarować – wystarczy, że będziesz autentyczny. I ludzki.
To samo dotyczy maili, powiadomień o zamówieniu, błędów 404, formularzy kontaktowych. Nawet wiadomość o braku produktu może być napisana z empatią: „Nie mamy go teraz na stanie – ale damy znać, gdy wróci. I trzymamy kciuki, żeby to było szybciej niż później.”
Empatia to też przewidywanie pytań. Znasz swój produkt – więc wiesz, co może budzić wątpliwości. Pokaż to na stronie. Opowiedz, co zawiera paczka. Jak długo idzie. Jak wygląda zwrot. Nie chowaj tych informacji na końcu regulaminu.
Klient nie chce szukać. Klient chce wiedzieć. I naprawdę doceni, jeśli uprzedzisz jego pytania – zanim zdąży je zadać. To nie tylko buduje zaufanie. To też oszczędza czas. Dla obu stron.
Prawdziwa magia dzieje się w momencie otwierania paczki. To pierwszy namacalny kontakt klienta z Twoją marką. I moment, w którym możesz przekazać więcej niż jakiekolwiek CTA.
Nie musisz od razu projektować ekskluzywnego opakowania z grawerem. Wystarczy, że zrobisz coś, co sprawi, że paczka nie będzie anonimowa. Ręcznie podpisana kartka. Ulotka z historią produktu. Uśmiechnięta naklejka. Krótkie „Dziękujemy, że jesteś z nami” – i już widać, że komuś po drugiej stronie zależało.
Klienci czują, kiedy coś jest robione od serca. A potem to pamiętają. I opowiadają dalej.
Empatia to też to, co dzieje się po kliknięciu „kup teraz”. Gdy coś się opóźni. Gdy klient czegoś nie zrozumie. Gdy napisze z pytaniem, które dla Ciebie może być banalne – ale dla niego jest ważne.
Tutaj nie chodzi o to, żeby wszystko załatwiać od razu. Chodzi o ton. O podejście. O to, żeby klient czuł, że po drugiej stronie nie siedzi bot, tylko ktoś, kto realnie się przejął. Nawet jeśli musisz odpisać, że czegoś się nie da – możesz to zrobić z empatią. I często to wystarczy, żeby klient został z Tobą na dłużej.
Nie chodzi o sentymenty. Chodzi o konkrety. Empatyczne marki sprzedają więcej, mają wyższy poziom lojalności klientów, lepsze opinie i częściej trafiają do poleceń. To nie przypadek. To efekt zbudowanego zaufania.
W czasach, gdy każdy może odpalić reklamę w Meta Ads i wygenerować ruch, tym, co naprawdę wyróżnia sklep, jest to, jak się traktuje ludzi.
Empatia nie kosztuje. Ale robi różnicę. I zostaje w głowie na dłużej niż jakikolwiek rabat.
Zgłoś się do nas. W Obfitości robimy sklepy, które działają i sprzedają, ale nigdy nie zapominają, że po drugiej stronie jest człowiek.
👉 Napisz do nas – pogadamy, jak sprawić, by Twój sklep mówił nie tylko językiem technologii, ale też językiem serca.

Tworzę branding i doświadczenia zakupowe, które zostają w głowie. W Obfitości dbam o spójność, emocje i detale. Kiedy nie siedzę w Figma, gram w gry, słucham jazzu albo uczę się latać szybowcem - precyzja to moje drugie imię.
Nie wiesz, od czego zacząć?
My wiemy - skontaktuj się z nami
i wspólnie zaprojektujmy Twój sklep!

POGADAJMY
Śmiało ;)